M I S I E K gumisiek
W Nelson czekamy trzy noce na autobus, który zawozi Nas na zachodnie wybrzeże południowej wyspy Nowej Zelandii. Mieszkamy sobie w domku NA P L A Ż Y, at co! (: Dookoła nie ma żywej duszy. Ale jest W i F i (: Mamy co jeść, gdzie spać i co pić. A widok po przebudzeniu mamy właśnie taki: (więc nie jest najgorzej (;Nazbieraliśmy trochę konarów na plaży i palimy w kominku. Trochę romantycznie, ale bez przesady. Tomek potrafi tak rozpalić (w kominku i nie tylko….. :D), że włączył się czujnik dymu i trzeba było rwać kable, bo dźwięk był nieznośny (podobnie jak Tomek (:
A to Misiek na tarasie. Misiek na tarasie nie ma ani oka, ani imienia, więc czekamy na propozycje (; Pani w sklepie chciała za niego dwa dolary, ostatecznie oddała go Nam za pięćdziesiąt centów. Będzie z Nami F O R E V E R… dopóki go nie zgubimy (;
A to drugi Misiek. W zasadzie to pierwszy. Miśkowi się przychrapło (:
A tutaj Iwonka. Nic nie robi, nawet nie próbuje, nawet nie udaje… (: