Show MenuHide Menu

MALAPASQA …3 m-ce później

2014/01/25

Malapasqa – maleńka wyspa ( …bo 3,5 tys. ludzi) w północnym rejonie CEBU na Filipinach, znana i lubiana przez turystów z całego świata… Przestronne-białe plaże, ciepłe morze – które ma wszystkie odcienie turkusu, las kokosowych palm, drinki, bikini, słońce, niebieskie niebo…  PRAWIE. To tutaj 3 m-ce temu było epicentrum tajfunu Yolanda…To tutaj wyspa została zrównana z białą plażą, a cudowny RAJ – przestał być RAJEM.
Podróż na Malapasua planowaliśmy parę miesięcy wcześniej, niż pojawił się tajfun – do ostatniej chwili wachaliśmy się, czy jechać właśnie tam. I nie zmieniliśmy planów, choć widok zniszczonej Malapasua’y jest nieopisywalnie… smutny.

Niestety nie byliśmy tu nigdy wcześniej, ale z opowieści Włocha w barze słyszeliśmy, że „przed wielką tragedią nie było tu widać nieba” —> nie do końca zrozumieliśmy co miał na myśli Giuseppe, ale chwilę później wytłumaczył, że wcześniej niebo zasłaniały palmy (których na wyspie teraz już prawie nie ma). „Musiało tu być na prawdę pięknie” – pomyśleliśmy. Podczas huraganu nikt na szczęście nie zginął —> 8 osób natomiast zmarło w przeciągu dwóch miesięcy po tragedii – właśnie z powodu braku tych palm (udary słoneczne, zawały serca i brak odp. higieny). Bo wciąż brakuje toalet – i wciąż brakuje pieniędzy na ich wybudowanie. Do dzisiaj na wyspie nie było oficjalnej wizyty rządu, ani czerwonego krzyża. Turyści przesyłają pieniądze BEZPOŚREDNIO do hoteli i restauracji, w których kiedyś byli – aby pomóc. Hotele i restauracje przy plaży są prawie odbudowane -dopływając do wyspy „złodziejską” łodzią nie sposób dostrzec tragedii – ubezpieczenie pokryło koszty remontu. Nie można tego samego powiedzieć o małych-mieszkalnych domkach, budkach z jedzeniem czy pokojach gościnnych zaledwie PARĘ METRÓW dalej… Malapasua to teraz jeden-wielki teren budowy. Od rana do wieczora słychać stukanie młotków, ręczne piły i wiertarki. Najpiękniej jest wieczorem, kiedy jedynie światła świeczek oświetlają wyspę… – nie widać wtedy dramatu. Nie żałujemy, że tu przyjechaliśmy. Bo turystów jest niewielu, może kilku-kulkunastu. I pewnie miną lata, zanim na małą Malapasua znów zaczną przyjeżdżać „główne źródła dochodu”. Turyści, bez których Malapasua wciąż żyje… ale nie w pełni.
Zrzut ekranu 2014-01-24 o 19

01

Zrzut ekranu 2014-01-25 o 19

Zrzut ekranu 2014-01-24 o 19.03.33

Zrzut ekranu 2014-01-23 o 18

Zrzut ekranu 2014-01-23 o 18.13.01

Zrzut ekranu 2014-01-23 o 18.09.45

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.