Show MenuHide Menu

DUBAJ – inna bajka

2014/05/11

dubaj8Surendrę poznaliśmy parę m-cy temu na Couchsurfing’u. Do samego końca myśleliśmy, że korespondujemy z KOBIETĄ. Umówionego dnia o umówionej godzinie czekamy na dworcu w Dubaju na Surendrę. Trzeba było zobaczyć Nasze miny, kiedy starszy pan w białym stroju i ciemnych okularach wysiada z najnowszej Tejotki i krzyczy w Naszą stronę: „Tomas, Tomas!”. Złapaliśmy zonka.

- „Where is Surendra?”

- „I’m Surendra”

- „WTF?”

Później były już tylko śmiechy-chichy. Surendra ma zajebiste poczucie humoru, do tego jest zajebiście inteligentny, zajebiście miły i uczynny, a jednocześnie całkowicie bezinteresowny. Jesteśmy w SZOKU. Przez kolejne dwa dni spędziliśmy ze sobą wystarczająco dużo czasu (choć wciąż za mało!), aby awansować Surendrę na Naszego wujka. A wujek Surendra pochodzi z Indii (!!!!!!!!!), ale od 20 lat mieszka w Dubaju. W najbliższe Mikołajki wyprawia wesele córki na 350 osób (!!!) i już oficjalnie Nas zaprasza. Córki jeszcze nie znamy, ale oczywiście nie o(d)puścimy takiego wesela (:

Piątek i sobota to weekend w Dubaju. Weekend oznacza tutaj dzień wolny od pracy i szalone życie nocne. W „za dużym” mieszkaniu Surendry szukamy łazienki (w tym kraju każdy pokój ma obowiązkowo łazienkę) i natrafiamy na tzw. „świątynie” (fot. poniżej). W świątyni znaleźliśmy nawet polską „Dębową” (: Dwa wieczory spędziliśmy na kosztowaniu (najlepszych z najlepszych) szkockich whisky ze znajomymi Surendry. To był miły czas. Cholernie miły. Cała ta polska gościnność to pikuś przy szejkowej gościnności (:

W ekspresowym tempie (z licznikiem znacznie przekraczającym dozwoloną prędkość…) – zwiedzamy cały Dubaj. Zaczynamy od dzielnicy złota (w Dubaju złoto tańsze o 15% – szaleństwo ;). Do Rekordu Guinessa wpisali tutaj największy złoty pierścionek (chroniony przez kilku szejków z bronią :). Pływamy łódką z gondolierami, jedziemy podwodnym tunelem pod palmową wyspą, odwiedzamy Hotel na wodzie i sztuczny stok narciarski. Na przemian powtarzamy „ŁAŁ” – sto razy w ciągu dnia. Przy najwyższym budynku świata Kopczyk wystawia łeb przez szyberdach Tejotki i robiąc zdjęcia czuje prawdziwy wiatr we włosach. W takim momencie to się nazywa chyba CHOLERNE SZCZĘŚCIE, o którym tak dużo piszą w damskich gazetkach. Wiecie jak Nam brakowało świeżego powietrza od pół roku??? W całej Azji nawdychaliśmy się wystarczająco dużo spalin i kurzu (w Himalajach także!!!), a w Dubaju czysto jak cholera!

Dwa dni zleciały jak z bicza strzelił. Kiedy o 7 rano żegnaliśmy się z Surendrą na dworcu – zrobiło Nam się na prawdę smutno. SMUTNO… W tym momencie też Nam jest smutno, że musieliśmy wracać do Omanu, ale jednocześnie cieszymy się, że zgraliśmy się w dobrym miejscu i czasie (: (o zgraniu charakterów nie wspominając ;) Chcieliśmy tutaj oficjalnie podziękować pomysłodawcy Couchsurfing’u za Couchsurfing (:

…nadal w SZOKU jesteśmy, jak wiele dobroci potrafi dać obcy człowiek drugiemu obcemu człowiekowi (i trzeciej na doczepkę ;) I chyba właśnie po to ludzie podróżują po całym świecie. Aby odnajdywać takie wyjątkowe osoby. Po co jeszcze? Aby znaleźć dla siebie miejsca na ziemi do życia. I my właśnie takie miejsce znaleźliśmy w Dubaju.

Dlaczego Dubaj? Nie Sydney, nie Oslo, nie San Francisco, nie Genewa, nie Zakopane, nie Sosnówka? Nie potrafimy tego racjonalnie wytłumaczyć. Coś w środku mówiło Nam, że to TO, czego tak długo szukaliśmy. Oboje.

Na koniec moje ulubione powiedzenie Surendry: „Lepiej ożeń się z diabłem, którego znasz, niż z diabłem, którego nie znasz.”Zrzut ekranu 2014-05-11 o 22.45.36DUBAJJJJZrzut ekranu 2014-05-11 o 22.45.23

dubaj3

dubaj4

dubaj2A to już nie Dubaj. To Omańskie FJORDY z Surendrą, ale o tym następnym razem…
dubaj888

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.