Show MenuHide Menu

Walentynki ze słoniem <3

2014/02/16

W Walentynki wylądowaliśmy w małej wiosce, niedaleko Pai, na północy Tajlandii. Po pysznej kolacji przy drodze (kurczak, świnka i małże – popijane whisky po męsku ;) —> pojechaliśmy stopem na pace Tejotki do Bamboo Hut Pai. To najtańszy nocleg (i najlepszy dotychczas! :), jaki udało Nam się znaleźć (nie tyle w okolicy, co w całej Tajlandii). Całe 8 PLN od osoby w małym, bambusowym domku… Taki sam domek, tuż obok Nas – znalazła tego samego dnia para Szwajcarów, z którymi spędziliśmy walentynkowo-zabawowy wieczór przy gitarze :) Odśpiewaliśmy wszystkie znane Nam piosenki po angielsku – z Bobem Dylanem na czele. Mieliśmy whisky (najgorzej jak zabraknie… – no i zabrakło ;) i cole w plastikowych kubolkach.
Zero romantyzmu (:
Rano na kaca był prze-przepyszny koktajl ananasowo-truskawkowo-arbuzowy.

I słonie. Dużooo słoni.
Bo człowiek nie zdaje sobie sprawy, jakie to cudowne zwierzę, dopóki się na nim nie przejedzie (; W Tajlandii słonie są wszędzie —> słonie na butelkach od piwa, słonie na koszulkach, słonie na wycieraczkach, słonie na ulicach, słonie na pocztówkach. W okolicach miasteczka Pai spotkaliśmy najweselsze, najszczęśliwsze, najukochańsze i najpiękniejsze ponad 100-letnie Elephant’y (: (z trąbą do góry, jak… ;)

#Elephant-Camp to miejsce, gdzie można zobaczyć/pogłaskać/nakarmić SŁONIE. Na wyciągnięcie każdej rączki, przyjazne, wesołe i łase na zielone banany (po 2 PLN do kupienia obok ;) Można też wdrapać się na słonia i przez godzinkę na Nim siedzieć (:

(… a najfajniejsza to nie była ta trąba poniżej. A OCZY właśnie. Ogromne, uśmiechnięte i szczęśliwe :)

Zrzut ekranu 2014-02-16 o 19.50.44

Zrzut kekranu 2014-02-16 o 19.51.30

hhh kopia

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.