Show MenuHide Menu

„IRAN? Przecież tam taliby, terroryści i bomby!”

2014/05/18

iran1Iran?! – zwariowaliście? Przecież tam taliby, terroryści i bomby wybuchają na każdym kroku!”. Tak właśnie świat postrzega Iran. A my postanowiliśmy to sprawdzić….

Podobnie jak wiele innych turystów – w Iranie korzystaliśmy z Couchsurfing’u. Dostaliśmy tak dużo zapytań i zaproszeń, jak nigdzie indziej na świecie. Nie ogarnialiśmy – nie nadążaliśmy. Każdy chciał Nas przenocować / oprowadzić po okolicy / pokazać Mamie… :) Już pierwszego dnia przekonaliśmy się na własnej skórze, że dla Irańczyków powiedzenie: „Gość w dom, Bóg w dom” jest cholernie ważne. Czasami mieliśmy wrażenie, że z tą gościnnością to grubo przesadzają. Super śniadania, obiady i kolacje to norma, do której szybko przywykliśmy (; I do Mamy zaprowadzą, i Wujkowi Nas przedstawią, i z Ciotką zdjęcie pstrykną (i od razu na fejsa, at co!). Wszyscy pytają o Naszego Facebook’a (nawet celnik przybijający Nam pieczątkę do paszportu! :). Wszystko fajnie-fajnie, ale czasami byliśmy już trochę zmęczeni uśmiechaniem się do obiektywów i opowiadaniem o świecie. A Irańczycy świata są spragnieni. I świata i kontaktu z kimś spoza swojego kraju. Wszelakie opowieści i zdjęcia wywołują na ich twarzach ogromną ciekawość, zupełnie jak u małego dziecka.

Na każdym kroku odnosimy wrażenie, że Irańczycy chcieliby uciekać ze swojego kraju. Tamtemu się udało, bo ma Ciocię w Berlinie, a tamtej, bo ma Wujka w Anglii. Ale nie każdy ma tyle szczęścia. O wizie do Australii czy Stanów mogą pomarzyć, a wizę do Europy dostają nieliczni (a jednak polski paszport nie taki zły ;) Dlaczego tyle ludzi chce uciekać z tego szczęśliwego kraju? Bo Irańczyk czuje się wolny jedynie w swoim domu. Tylko w domu może: tańczyć, śpiewać, oglądać satelitę, pić alkohol z przemytu. Mężczyźni tylko w domu mogą nosić krótkie spodenki, a kobiety tylko w domu mogą zdjąć te czarne szmaty z głowy. Pomimo tego Irańczycy uwielbiają spędzać czas w parkach i na zielonych skwerkach, robiąc pikniki ze swoimi licznymi przyjaciółmi. Na każdym kroku, każdego dnia i przez całą dobę :)

Ciężko polubić Iran. Kraj, w którym na każdym kroku odczuwa się ingerencję rządu i wszelakie zakazy. To państwo mówi Ci, jak masz się ubierać, jak zachowywać, z kim mieszkać, jakie strony w internecie oglądać. Wszystko jest inwigilowane! Wszelakie strony informacyjne oraz społecznościowe zablokowane (choć znamy takich, którzy potrafią je obejść ;) Irańczyk nie może tez posiadać PSA (ponieważ pies przeszkadza w modlitwie !!! ), oraz nie może mieć dziewczyny – zakochane pary spotykają się ukradkiem przed całym światem (a najbardziej to przed rządem!). Dopiero Narzeczoną/Narzeczonego przedstawiają swojej rodzinie. Stąd tak wiele młodych małżeństw. A jak wygląda irańskie wesele? 1000-1500 osób (tak, tysiąc pięćset, nie sto pięćdziesiąt :D), z czego na pierwszym piętrze tańczą osobno panowie z młodą parą, a na drugim piętrze osobno panie. Takie zasady.

A sam Iran? Klimat jak za czasów „Czterdziestolatka”. Najbardziej polubiliśmy te stare, old-scholowe i zakurzone taksówki (marki Paykan) – z „inż. Karwowskim” za kierownicą (a dla samotnych kobiet wymyślili taksówki, które prowadzi kobieta). I nie ukrywajmy – w Iranie niewiele jest interesujących atrakcji turystycznych. Na każdym kroku to MY byliśmy tą atrakcją. Każdy się uśmiechnie, zagada, zapyta jak Nam się podoba, pstryknie Nam foto. No i super. Mało jest takich przemiłych ludzi. I na pewno warto to samemu sprawdzić (:

Poniżej obowiązkowy strój do wyjścia (w mieście Qom).
Jeszcze poniżej kurdyjskie stroje noszone w Iranie, a jeszcze poniżej kurdyjskie stroje noszone w Iraku:
Zrzut ekranu 2014-05-18 o 16.54.18IMG_0263irak08

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.