Wallaby i inne tasmańkie diabły.
Hostele i motele w Tasmanii są wyjątkowo drogie —> nie wiedzieć czemu (: Korzystamy więc z Couchsurfingu, który pokrywa wszystkie Nasze nocleg na całej wyspie. Poznajemy wegetarianki – Johannę i Carę, motocyklistę – Davida (w pokojach, w łazience, w garażu trzymał 11 swoich ścigaczy), górnika – Davida („zabawnego jak klaun”), Irlandczyka – Dylana (rodzicom Dylana dziękujemy za wielkie obżarstwo), oraz sportową Libby z Ragbym. Każda z tych osób przyjmuje Nas pod swój dach, zostawiając klucze, udostępniając pokój, mieszkanie czy cały dom. Czasami załapiemy się na trip po okolicy, na tanie wino czy Maminą kolację. Czasami i my coś upichcimy. Za 100 lat będziemy mieli kogo wspominać (:
Na Tasmanii natrafiamy na miniaturowe kangurki – nazywane tutaj Wallaby. Wallaby najczęściej można spotkać przy drodze – w stanie snu/spoczynku (; Zdarza się też, że bawią się razem z kurami na podwórku (!!!):